Na blogu krytyka kulinarnego Artura Michny pod adresem:
znajduje się wpis na temat II Mistrzostw w Grillowaniu na Kociewiu w Czarnej Wodzie.
Ani wiatr, ani deszcz, ani nawet szalejące nad Kociewiem tornada, które położyły 550 ha Borów Tucholskich, nie zniechęciły niezłomnych miłośników masowego grillowania do stawienia się w Czarnej Wodzie, gdzie w minioną sobotę odbywały się II Mistrzostwa Grillowania na Kociewiu. Gościem specjalnym imprezy był Zbigniew Kmieć, kulinarny podróżnik, ojciec chrzestny Festiwalu Smaku w Grucznie, który w drodze z warsztatów kulinarnych w Lublinie zawitał do Czarnej Wody, aby osobiście zgrillować sześć świeżo wyłowionych pstrągów potokowych.
Zespołów przyjechało aż 18, a Mistrz Grillowania mógł być tylko jeden, zatem kandydaci do tego tytułu jęli gorączkowo rozpalać węgliki, aby bezzwłocznie umieścić nad nimi konkursowe przysmaki. Spodziewałem się, że za kilka chwil wylądują przede mną grillowe standardy, zwłaszcza że organizatorzy ustalili odgórnie, że każdy uczestnik konkursu musi przygotować obowiązkowy plaster karkówki i pierś z kurczaka. Owszem, standardy pojawiły się na jurorskim stole i to całkiem szybko, ale równie szybko zostały zepchnięte do strefy zapomnienia, albowiem po nieco dłuższym czasie zaczęto wnosić półmiski, patery i tace pełne grillowanych ryb, owoców morza, serów i owoców. Słowem w minioną sobotę w Czarnej Wodzie grillowano de luxe.
Po kilkunastu nietrafionych próbach ugodzenia podniebień zespołu jurorskiego plastrami obowiązkowych karkówek, które różniły się od siebie ilością użytych do ich pomazania proszków oraz stopniem wysmażenia – od prawie surowych do absolutnie spalonych, na stole jurorskim pojawił się pierwszy elegancki półmisek. Spoczywała na nim elegancka roladą z boczku, z której odkroiłem sobie słuszny kawałek. Już po chwili ustaliłem, że to danie bez wątpienia doprowadzi jego autorki na podium. Tak też się stało, gospodynie z Kleszczewa zajęły w konkursie drugie, w pełni zasłużone, miejsce. Ich boczek był chrupiący z zewnątrz i soczysty w środku, doskonale doprawiony, pomysłowo nafaszerowany warzywami, podany na pięknym półmisku i elegancko przystrojony zieleniną i czerwonymi porzeczkami. Kompozycji dopełniały dwa obrane z łupin ziemniaki polane masłem i posypane koperkiem.
Kolejne propozycje wywołały jeszcze większą ekscytację. Oto reprezentantki Zespołu Szkół Publicznych w Czarnej Wodzie wniosły srebrną tacę z przekąsami godnymi najlepszych stołów. Cóż za pomysłowość! Jakie śmiałe świadectwo nieograniczonych możliwości polowej kuchni! Oto na elegancko ozdobionej świeżymi ziołami tacy podano solankowy ser w ziołach, nadziewaną tym serem małą kebabczetę, paski wzorowo zgrillowanej papryki, ósemki fantastycznych ziemniaków, a do tego doskonałej jakości dwa zimne sosy – jogurtowo-ziołowy i miodowo-musztardowy. Trudno się dziwić, że niespotykany w polowych warunkach kunszt i niebywałe walory smakowe tej kompozycji zaprowadziły panie na pierwsze miejsce na podium i zapewniły tytuł Mistrza Grillowania na Kociewiu 2012.
Sukcesywnie pojawiały się kolejne zjawiskowe półmiski. Glazurowany łosoś wywołał wrażenie równie wielkie jak srebrna taca, na której go podano. Ryba okazała się fenomenalnie delikatna, a lekko skarmelizowana glazura mądrze kontrastowała z jej muślinowym wnętrzem. Wolne miejsca na tacy wypełniały faszerowane pieczarki i wiosenna sałatka z sosem jogurtowym. Całość okazała się nie tylko elegancka ale i autentycznie smaczna.
Było też kilka wariacji na temat pstrąga, a najlepszy egzemplarz przygotowała na swoim niespotykanie wielkim grillu ekipa Motocyklistów. Świeża ryba nie lubi konkurencji dodatków, zatem Motocykliści po prostu włożyli w tuszkę pęczek koperku, a zdjętą z grilla rybę podali z kawałkiem limonki. Do tego dwa bratki i kilka pomidorków koktajlowych do dekoracji i proszę – prosto, uroczo, smacznie i trzecie miejsce na podium.
Z deserów najlepsze okazały się grillowane połówki gruszek nadziewane żurawiną i polane sosem czekoladowym. Całkiem nieźle wypadły też grillowane kawałki świeżego ananasa posypane orzechami i tartą czekoladą.
Laureaci tegorocznej edycji konkursu bardzo wysoko ustawili poprzeczkę tym śmiałkom, którzy za rok będą mieli zamiar odebrać im mistrzowskie tytuły. Dowiedli przy okazji, że zmuszanie potencjalnych mistrzów do przymusowego grillowania plastrów karkówki jest bezcelowe. Mistrz to mistrz, wystarczy dać mu możliwość a on już sam objawi swoje możliwości, zaskoczy pomysłowością i uraczy smakołykiem.
Napisał Krytyk Kulinarny Artur Michna